The Prodigy – “The Day Is My Enemy” – muzyczna recenzja
“The Day Is My Enemy” to albo dobra, albo słaba płyta. Zależy, czy jeszcze The Prodigy w ogóle was kręci.
“The Day Is My Enemy” to albo dobra, albo słaba płyta. Zależy, czy jeszcze The Prodigy w ogóle was kręci.
Trzeba zabić tę miłość – myśli jeden z bohaterów “Krainy burz”, chłopak, który poznaje drugiego chłopaka.
Amerykański w sposobie opowiadania i zarazem tak bardzo europejski. “Była sobie dziewczynka” to prawdziwie sympatyczna niespodzianka na naszych ekranach.
Stereotypowa psychofanka ma piętnaście lat i obsesję na punkcie idola (muzyka, aktora, sportowca, a nawet fikcyjnego bohatera serialu – wybór jest ogromny). Wydaje krocie na bilety i bibeloty, w dniu koncertu przed halą pojawia się o piątej rano. Rodzina i znajomi żartobliwie pytają: “A gdyby poprosił cię, żebyś pomogła mu ukryć zwłoki, też byś się zgodziła?”.
Z pewnym bólem serca i rozczarowaniem, muszę przyznać, że Madonna nagrała całkiem niezłą płytę.
Największym problemem Neilla Blomkampa jest fakt, że jest… Neillem Blomkampem.
Pomiędzy tym, co racjonalne i widoczne oraz tym, co nieracjonalne i ukryte porusza się w swoim najnowszym filmie Małgorzata Szumowska. Robi to z dużym poczuciem humoru i z pomocą świetnych aktorów.
Polski zwiastun “Samby” rozpoczyna się od fragmentów… “Nietykalnych”. Nowy film Erika Toledano i Oliviera Nakache’a nie ma jednak wiele wspólnego z hitem z 2011 roku. Poza aktorem – Omarem Sy.
Choć polski dystrybutor usunął z tytułu przymiotnik “amerykański”, nie ma wątpliwości, z jakim filmem mamy do czynienia.
Wypełniona zamierzoną nudą, podszyta gorzką, choć nie dołującą refleksją opowieść o ludziach, którzy szukają miłości i spełnienia.
„Ted”, poprzedni film Setha McFarlane’a, był wydarzeniem w świecie niezbyt grzecznych i na pewno nie zawsze estetycznych, amerykańskich komedii. „Milion sposobów…” to niestety dowód na jego chwilową zadyszkę, albo niestety trwałą utratę formy.
„Co nas kręci” to odpowiedź na odwieczne pytanie drogowych maniaków – dlaczego dla niektórych życie zaczyna się dopiero po przekroczeniu setki… na motocyklu.
Poszukiwania Borysa Szyca roli adekwatnej do jego talentu nadal pozostają, nazywając to elegancko, niezakończone. Jednak co gorsza udało mu się tym razem zagrać w filmie, który bardzo mocno stara się być złym filmem. Z sukcesem.
„Karuzela” to druga, pełnometrażowa fabuła Roberta Wichrowskiego, po komedii „Francuski numer” z 2006 roku. Tym razem reżyser wraca z przyciężkim dramatem, z którego, tak jak z tytułowej karuzeli chciałoby się wysiąść już na początku, ale recenzencki obowiązek każe wytrwać do końca.
Jedno z najbardziej fascynujących słuchowisk radiowych jakie widziałem w kinie. A jeśli istnieje już lista filmów 2014 roku, które na pewno trzeba zobaczyć to jest na niej na pewno „Locke”.