Tylko Brytyjczyków stać na taki film. Na taki dystans i ogrom absurdu.
Bohaterem obrazu “Cztery lwy” jest mający pakistańskie korzenie Omar, który marzy, by zostać męczennikiem i poprowadzić swój dżihad. Problem w tym, że nie jest najlepszym strategiem, bronią też niekoniecznie dobrze się posługuje, a jego towarzysze do najbardziej bystrych nie należą.
Temat delikatny, wręcz drażliwy, ale to dla Wyspiarzy żadna nowość. W końcu Wielka Brytania to ojczyzna Monty Pythona. Nie chcę porównywać z legendarną trupą, bo to zupełnie inna skala, typ komedii, zdecydowanie nie ten polot, ale to, co łączy film Christophera Morrisa ze słynną ekipą to umiejętność wytykania wad, punktowania nieudolności i ubieranie wszystkiego w strój absurdu, a w tym przypadku w stroje… postaci z kreskówek.
Morris nie wyśmiewa jednak tylko terrorystów-fajtłapów, których pomysły są wręcz kosmicznie niedorzeczne (wysadzenie internetu, “genialne” sposoby uniknięcia inwigilacji), ale i policjantów, którzy kłócą się, czy zastrzelili właściwego “niedźwiedzia” czy ślepych na wszystko zwykłych obywateli, gotowych uwierzyć w każdą bzdurę (specjalny krok treningowy). To gorzka satyra, swoista karykatura współczesnego świata, prowadzącego niezrozumiałą dla nikogo wojnę, którą można przyrównać – przynajmniej według Omara – do “Króla lwa”.
“Cztery lwy” to bez wątpienia ciekawy punkt widzenia, pole do szerokiej dyskusji, ale i naprawdę zabawny film.
Joanna Moreno | 2M Films
Dodano: