» Newsy

Tej nocy będziesz mój- recenzja filmu

Czy miłość można sprowokować? Wymusić? Okazuje się, że tak. Wystarczy połączyć się na dobę. Z tym, że dosłownie.

Adam i Morello są muzykami, którzy mają wystąpić na szkockim T in the Park. Już po przyjeździe wdają się jednak w sprzeczkę, którą w dość nieortodoksyjny sposób rozwiązuje przejeżdżający obok mężczyzna. W imię miłości skuwa ich ze sobą kajdankami, po czym znika z kluczem.

“Tej nocy będziesz mój” to urocza historia, która rozgrywa się w imprezowo-muzycznej atmosferze. Tak naprawdę losy dwojga artystów są dość tendencyjne – na zasadzie kto się lubi, ten się czubi. Najpierw się kłócą, robią sobie na złość, później się tolerują, skupiając się jednak na swoich partnerach, by w końcu poddać się uczuciu, które z racji bliskości rodzi się między nimi. Jest słodko i banalnie, ale błoto, koncerty i piwo w plastykowych kubkach niwelują potencjalną ckliwość. Właśnie fakt, że twórcy zabierają nas na T in the Park, sprawia, że kupujemy ich pomysł na miłość. Festiwale stanowią bowiem swoistą alternatywną rzeczywistość. Każdy kto choć raz był na letniej muzycznej imprezie wie, że festiwale to miejsca, gdzie wszystko się może zdarzyć, gdzie mało co dziwi, a o magiczne chwile nie tak trudno.

Dzieło Davida Mackenzie’ego bardziej przypomina studencką etiudę niż rasowy film. To swoiste skrzyżowanie dokumentu o T in the Park i festiwalowym życiu z romantyczną opowieścią. To jednak naturalny, wypełniony świetną muzyką (fragmenty autentycznych koncertów i kapitalna wersja “Tainted Love” w wykonaniu głównych bohaterów) obraz, który ogląda się z dużym uśmiechem na twarzy.

Joanna Moreno | Vivarto

Dodano:
Tagi: ,
.

Polecamy: Show Film Studio