» Recenzje

Wolisz spłonąć czy zamarznąć ?

Dobry film to taki, który sprawia, że pewne obrazy i sceny wrzynają się w nasz umysł. Nie pozwalają o sobie zapomnieć jeszcze długo po wyjściu z kina. Wiem, że brzmi to jak slogan, ale obraz Krzysztofa Skoniecznego taki właśnie jest. O „Hardkor disco” będzie głośno. A przynajmniej powinno być.


Główny bohater przyjeżdża do wielkiego miasta z pewnym mrocznym zamierzeniem. Wszystko idzie zgodnie z planem do momentu, gdy spotyka na korytarzu ekskluzywnego wieżowca, pochodzącą z bogatej rodziny – Olę. Dziewczyna wciąga go w swój świat, pełen rozmaitych używek, nielegalnych wyścigów samochodowych i szalonych imprez. Marcin zaczyna dopasowywać się do nowych okoliczności, ale tylko pozornie, bowiem, gdy tylko nadarza się okazja powraca do realizacji swojej misternie opracowanej zemsty. Dobrze wie po co przyjechał i punkt po punkcie wciela plan w życie. Jest to jeden z powodów, dla których ich rodzące się uczucie nie ma szans na szczęśliwe zakończenie. Od początku wiemy, że ta historia, nie skończy się ckliwym pocałunkiem przy blasku księżyca.

Filmowy debiut Krzysztofa Skoniecznego jest agresywny, ale w przemyślany sposób. Widać, że reżyser miał konkretną wizję, którą konsekwentnie zrealizował. Część scen epatuje przemocą i trzeba przyznać, że jest ona pokazana bardzo realistycznie. Nie zastosowano holywoodzkich skrótów i upiększeń. Widz może niemal sekunda po sekundzie zobaczyć jak wygląda brutalne użycie siły wobec drugiego człowieka. Można zarzucić Skoniecznemu, że był to chwyt na przyciągnięcie widzów do kina. Przemoc i seks to w końcu duet, który gwarantuje finansowy sukces i rozgłos. Jednak nie oceniałabym początkującego reżysera tak surowo. Oczywiście film musi przynieść zysk, ale w przypadku „Hardkor disco” nie to było głównym celem. W kinie zobaczymy ciekawą historię, która wryje się w pamięć. Wszystko się w obrazie Skoniecznego zgadza. Do tego świetnie dobrana muzyka tworzą całość wobec, której widz nie przejdzie obojętnie. Każde ujęcie jest dopracowane, widać dbałość o najdrobniejszy detal za co należą się słowa uznania autorowi zdjęć – Kacprowi Fertaczowi . Reżyser nie umieścił niepotrzebnych scen seksu czy nagości. Jeśli się pojawiają to w jakimś celu. Najczęściej obnażają charakter bohaterów, którzy u Skoniecznego są z krwi i kości. Każdy z nich to indywidualność. Nawet rodzice Oli, pomimo przyjęcia pewnej pozy, mają swoje drugie oblicze, które ujawnia się dopiero wtedy, gdy nie są razem.

Na słowa uznania zasługują odtwórcy głównych ról, szczególnie Marcin Kowalczyk („Jesteś Bogiem”), który udowadnia na ekranie, że nie dostał Złotej Kaczki i Nagrody im. Cybulskiego przypadkiem. Nie jest już Magikiem z filmu Leszka Dawida, słabym i nieprzystosowanym chłopcem, ale pewnym siebie, silnym i zdeterminowanym mężczyzną. Rewolucjonistą, który nie odnajduje się w sztywnie zorganizowanym społeczeństwie. Wiarygodność to słowo, które idealnie opisuje grę Kowalczyka. W pełni oddaje charakter swojego bohatera, złożoność jego natury, uczucia, które nim targają i bardzo często potrafi to zrobić jedynie spojrzeniem. Sprawia, że kochamy i jednocześnie nienawidzimy ekranowego Marcina. Janusz Chabior i Agnieszka Wosińska z lekkością odegrali parę nowobogackich rodziców, z nowoczesnym i wielkomiejskim światopoglądem, którzy co rusz cytują klasyków literatury. Warto też wyróżnić debiutującą na dużym ekranie Jaśminę Polak, której rola zbuntowanej Oli może otworzyć wiele drzwi w filmowym świecie.

„Hardkor disco” powstał jako kino niezależne i na tej niezależności bardzo zależało reżyserowi. Jak mówi Skonieczny chciał zrobić film od początku do końca sam. Kosztowało go to sporo wysiłku, a jego produkcję porównał do wyrywania chodnikowej płyty. Jest to możliwe do realizacji, ale wymaga nadludzkiej siły i cierpliwości. Zdjęcia kręcono w Warszawie, Berlinie i na terenie Mazowsza. Skąd taki dobór plenerów ? „Łącząc te miejsca chciałem pokazać uniwersalną, kosmopolityczną metropolię, którą może być każde większe miasto na świecie, i skontrastować ją ze strefą natury. Miałem na myśli symboliczne miejsce, którym może być każde miasto na świecie, a w którym jak w soczewce odbija się globalna rzeczywistość” – mówi reżyser.

Moim zdaniem istota obrazu Skoniecznego zawarta jest w pytaniu, które zadaje Ola Marcinowi na początku znajomości. Śmierć w pożarze, który zintensyfikuje odczucia jest nie tylko odpowiedzią na nie, ale też świetnie oddaje osobowość głównej pary bohaterów i to, co w widzu wywoła „Hardkor disco”. Film poruszy każdego kto zdecyduje się na wizytę w kinie. A trzeba to zrobić, nie tylko ze względu na obsadę, muzykę, ale również dlatego, że jest on sporym wydarzeniem. Cży odniesie komercyjny sukces ? Zobaczymy. Ale jeśli lubimy wyjść z seansu z pewnymi refleksjami na temat życia to jest to pozycja obowiązkowa tej wiosny.

Natalia Romaniuk

Dodano:
Tagi: , ,
.

Polecamy: Show Film Studio