» Recenzje

Code Blue – recenzja filmu

Urszula Antoniak, polsko-holenderska reżyserka, zaprasza widza do udziału w podróży wypełnionej chłodem, ascezą, śmiercią, seksem i masochizmem. Wyprawa ta albo zachwyci albo wzbudzi oburzenie, o ile nie odrazę. Na pewno obok “Code Blue” trudno przejść obojętnie, bez emocji, co jeszcze nie oznacza, iż stanowi pozycję obowiązkową w kinowych wyborach.

Antoniak porusza się po mrocznych obszarach artystycznej wyobraźni i społecznej kontrowersji. Jej film wpisuje się w nurt kina szalenie hermetycznego, niepokojącego i na pewnych poziomach wręcz odpychającego. W Cannes z pokazów “Code Blue” widzowie wychodzili. Wielu po scenie, w której główna bohaterka Marian wylewa na swoje łono zawartość prezerwatywy użytej w brutalnym gwałcie. Dwóch mężczyzn unieruchomiło ofiarę, a Marian zamiast zareagować, obserwowała wydarzenie z okna swojego nowego, jeszcze nieumeblowanego mieszkania. Później miejsce zbrodni odwiedziła. Nie jest to jedyny grzech, jedyne aspołeczne i budzące sprzeciw zachowanie samotnej kobiety.

Marian poznajemy w szpitalu. Wykonuje posługi wobec ciężko chorych, starych pacjentów. Z uwielbieniem i erotyczną fascynacją, obmywa ich nagie ciała, pielęgnuje i… decyduje o tym, czy będą żyć. Tym, których stan ocenia na agonalny, podarowuje ostatni, śmiertelny zastrzyk. W jej mniemaniu to gest dobra. Widz dostrzeże w nim inne elementy. Chociażby chęć kontroli nad innymi. Gdy sprzedawczyni w sklepie myli się w rachunku (wbija kod bez promocyjnej zniżki, acz oferuje rekompensatę), pielęgniarka robi wszystko, aby ją poniżyć. Marian stara się sterować każdą sytuacją, w której się znajduje. Długo się jej to udaje, aż do momentu, gdy w jej życie wkraczają trzy osoby: sąsiadka, która nie może już cieszyć się swoim ciałem, Konrad, sąsiad, który również obserwował gwałt, a także pacjent, który znalazł siłę, by spróbować odepchnąć niosącą śmierć kobietę.

“Code Blue” nasycony jest symbolicznymi gestami i artystycznymi (artystowskimi?) motywami: szaro-niebieskie tonacje, prostota formy (w tym brak muzyki), woda i obmywanie ciała, czerwień, krew, owoc. Nie sposób odmówić autorce precyzji, perfekcjonizmu i spójności wizji. Pytanie jednak brzmi czy naprawdę otwierają one pole do interpretacji i dyskusji czy są też nadużyciem. Odpowiedzi każdy udzielić musi samodzielnie.

Dagmara Romanowska | Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

 

Dodano:
Tagi: ,
.

Polecamy: Show Film Studio