» Recenzje

Ida – recenzja filmu

Każdy kadr “Idy” opowiada własną historię. Zebrane razem tworzą jeden z najbardziej poruszających polskich filmów ostatnich lat. Genialnie wyreżyserowane i sfotografowane, wspaniale zagrane wielowymiarowe kino!


Za kamerą stanął Polak – Paweł Pawlikowski – absolwent Oxfordu, który od lat pracuje w Wielkiej Brytanii i Francji. To on właśnie odkrył dla światowego kina Emily Blunt, którą zaangażował do “Lata miłości”. Na Zachodzie ciągle chwalony jest za swój debiut fabularny – “Ostatnie wyjście”. Po niezbyt udanej “Kobiecie z piątej dzielnicy” powraca we wspaniałej formie. “Ida” doceniona została już na Londyńskim Festiwalu Filmowym (Grand Prix – najlepszy film) i w Toronto (nagroda FIPRESCI). W Polsce zachwyciła już widzów Warszawskiego Festiwalu Filmowego (Grand Prix, nagroda jury ekumenicznego) i Gdynia Festiwal Filmowy (m.in. Złote Lwy, nagroda dziennikarzy, Don Kichot za najdłuższe brawa oraz statuetki dla aktorek). Pochwały recenzentów, publiczności i kolegów po fachu Pawlikowskiego (“Idą” zachwycony jest m.in. Alfonso Cuarón) są jak najbardziej na miejscu.

To ten rodzaj filmu, który pozwala ciągle na nowo się odkrywać, którego finał dla każdego widza będzie miał inne znaczenie. Kolejne seanse odsłaniają nowe warstwy, drobiazgi, których wcześniej się nie zauważyło, a które budują niezapomniane styl i atmosferę, uwiarygadniają opowieść i wzbogacają portrety głównych bohaterek. Jedną z nich – prowadzącą samotne, acz rozrywkowo-desperackie życie, cyniczną byłą prokurator lat stalinowskich Wandę Gruz – gra, jak zwykle wyśmienita, Agata Kulesza. Drugą – Idę, pozornie delikatną i naiwną, w głębi bardzo rozsądną i samodzielną zakonnicę przed ostatnimi ślubami – wypatrzona w kawiarni debiutantka Agata Trzebuchowska, dziewczyna, która nawet nie chciała zostać aktorką, a u Pawlikowskiego działa na widza jak magnez. Kobiety razem wyruszają w drogę przez historię i Polskę, w podróż, która na zawsze odmieni ich życie.

“Ida” to wyrafinowane, intensywne, intymne i wstrząsające kino, mające siłę polskiej i europejskiej klasyki filmowej. To prawdziwa sztuka naładowana znaczeniami i możliwościami interpretacyjnymi, poruszająca się pomiędzy konfrontacją z Holocaustem, zderzeniem dwóch skrajnie różnych osobowości i Polską lat 60., krajem, który ciągle pamięta wojnę i lata stalinowskie, z drugiej zachwyca się Zbigniewem Cybulskim i słucha “Miłości w Portofino” czy “Nie płacz, kiedy odjadę” (na ekranie wykonywanie przez Joannę Kulig w towarzystwie Dawida Ogrodnika, w roli diametralnie różniej od kreacji w “Jesteś Bogiem” i “Chce się żyć”).

Podobno, szukając finansowania, Pawlikowski zetknął się z opinią, że przecież nie jest już studentem, że nie pora na czarno-białe filmy, w niecodziennym formacie i ze specyficznym kadrowaniem, że to się nie sprzeda. Nie dał się przekonać rozmówcy. Nakręcił film wedle swojej koncepcji – obraz wybitny pod każdym względem.

Karolina Łukaszewicz | solopan

Dodano:
Tagi: , , , , , , ,
.

Polecamy: Show Film Studio