Układ Zamknięty to najnowszy film Ryszarda Bugajskiego. Autor głośnego „Przesłuchania” po raz kolejny, i raz jeszcze z pomocą talentu Janusza Gajosa, zajmuje się mroczną stroną Polski. Tym razem tej kapitalistycznej.
Bugajski lubi obsadzać Gajosa w rolach szwarccharakterów. W „Przesłuchaniu” był bezwzględnym ubekiem, majorem Kąpielowym. Teraz jest cynicznym, lubiącym wykorzystywać swoją pozycję i przewagę zawodową prokuratorem. Pierwowzór tej postaci istnieje naprawdę. W 2003 roku doprowadził on, razem z szefem miejscowej skarbówki, do upadku nowoczesnych zakładów mięsnych w Krakowie. Na kilka miesięcy, na podstawie naciąganych zarzutów, zamknął też w areszcie ich właścicieli, którzy opuszczali go nie tyle jako uniewinnieni biznesmeni, ale przede wszystkim bankruci i ludzie złamani. Bugajski przeniósł akcję swojego filmu do Gdańska, zmienił też kilka szczegółów, tak żeby nadać mu walor uniwersalny, bo jak okazało się w trakcie zdjęć, podobnych przypadków jest zdecydowanie więcej. Ostatecznie powstał solidny thriller pokazujący Polskę w dosyć przerażający sposób. To dobrze i źle. Z jednej strony po obejrzeniu filmu tracimy sporo złudzeń na temat funkcjonowania naszego sytemu prawno-skarbowego. Z drugiej jednak z obrazu, który byłby czymś więcej niż tylko bardzo mocną, ale jednak doraźną publicystką niewiele zostało. Oczywiście oprócz znajdującego się poza skalą jakiejkolwiek oceny Januszem Gajosem. Zresztą aktorstwo (Kazimierz Kaczor, Przemysław Sadowski, Magdalena Kumorek, Wojciech Żołądkowicz) i zdjęcia Piotra Sobocińskiego juniora są najmocniejszą stroną poruszającego, ale jednak pozostawiającego spory niedosyt „Układu Zamkniętego”.
P.Szygalski/P.Skiba
Dodano: