» Newsy

Cochise “Back to Beginning” – recenzja muzyczna

Paweł Małaszyński został wybrany najgorszym aktorem i pewnie wielu marzy, by porzucił X muzę na rzecz muzy. Osobiście nie uważam, że powinien, ale fani solidnego, soczystego, rockowego grania na pewno by na tym skorzystali.

 

Na razie Małaszyński dzieli czas między filmy i seriale oraz grupę Cochise. Nie chcę tu umniejszać roli kapeli w życiu artysty, szczególnie, że sporo ona ostatnio koncertuje, ale w stosunku do kariery aktorskiej, zespół jawi się jednak jako poboczy projekt. I niewykluczone, że właśnie z tego wynika jeden z największych atutów formacji – luz. Słychać, że panowie się nie spinają, że nie robią tego po to, by trafić na okładki magazynów i sięgnąć po błyszczące nagrody. Nie oglądają się na mody, nie mizdrzą, nie wdzięczą. Grają, jak im gra w duszy, a gra dość oldschoolowo.

Grunge wydaje się pierwszym i najbardziej oczywistym skojarzeniem. “Surrender” naprawdę można pomylić z Pearl Jam, podobnie jak “From Water”, co należy odbierać jako komplement. Jest też coś z Alice in Chains czy nawet Mother Love Bone (i nie tylko dlatego, że singel nosi tytuł “MLB”). Mnie poza kapelami z Seattle, “Back to Beginning” przypomina także Life of Agony. Może dlatego, że mamy często wysunięty na pierwszy plan głęboki, wyrazisty bas, mroczny klimat, pełen emocji śpiew i gęste, bagniste riffy. Oczywiście, słychać tu jeszcze wiele innych inspiracji, ale zupełnie nie przeszkadza to w odbiorze. Mamy bowiem do czynienia z dobrymi, rockowymi numerami, nieco przybrudzonymi, czasem nerwowymi (“Shispers”), wściekłymi (“Shotgun9″), kiedy indziej o delikatniejszym, bardziej lirycznym zabarwieniu (“My Way”). A do tego niezły cover “Five to One” The Doors.

Cochise nie odkryli Ameryki, nawet nie odkryli jej na nowo, choć niewątpliwie stamtąd czerpią najwięcej. Proponują doskonale znane, sprawdzone rozwiązania, ale robią to szczerze, z pasją, na luzie i dlatego wychodzi im to naprawdę dobrze.

Ps. Tak nawisem mówiąc niezbyt chlubna nagroda Węża za rolę w filmie “Weekend” nie powinna stresować aktora. W końcu film zobaczyło ponad 700 tysięcy ludzi.

Anna Szymla | mystic production

Dodano:
Tagi: ,
.

Polecamy: Show Film Studio