» Newsy

Kev Fox “King For A Day” – recenzja muzyczna

Kev Fox to taki smutny, a nawet przysmucający pan, ale też pan, którego bardzo łatwo polubić.

“King For A Day” to debiut Anglika, ale muzyk debiutantem wcale nie jest. Ma już renomę w rodzinnych stronach i w Irlandii. A i Polakom nie jest obcy, można go było bowiem usłyszeć na ostatniej płycie Smolika w nagraniu “L.O.O.T.T.”. Kto jednak tego pana Lisa dotąd nie poznał, niech wie, że to typowy songwriter. Taki, co to smutki i trudy życia przekuwa w ładne, akustyczne piosenki. Na próżno szukać tu nadmiernej finezji, choć obecne są brzmienia kontrabasu, a poza głosem Keva czasem da się usłyszeć kobiecy wokal. Generalnie mamy jednak do czynienia z muzyką na gitarę i niekoniecznie szarżującą sekcję. Prosto, chwilami wręcz minimalistycznie z akcentem wyraźnie położonym na łamiący się śpiew. A sama muzyka? Czasem piosenkowo (momentami niemal pozytywkowo) zwiewna (“Sharah Jane”), a kiedy indziej z postrockowym zamuleniem (“Pirates”). Króluje melancholia, klimat rodem z niezależnych amerykańskich filmów robiących furorę na festiwalu Sundance. Ładne to, choć i nieco monotonne. Fox nie jest bowiem artystą, który w jakiś wyjątkowo sposób urzeka czy porusza. Nie jest ani oryginalny, ani magiczny. Słucha się tych jego szepto-śpiewów jednak bardzo przyjemnie, szczególnie wieczorami, gdy hałaśliwy świat dookoła nie przeszkadza delikatnym dźwiękom wydostawać się z głośników.

Komu wiosenną porą marzy się melancholia i smutny chłopiec z gitarą, z “King For A Day” uczyni swego najlepszego przyjaciela. Może nie jest to dzieło wybitne, ale szczere, prawdziwe, przesiąknięte emocjami.

Anna Szymla | Gusstaff Records

Dodano:
Tagi: ,
.

Polecamy: Show Film Studio