» Newsy

Lao Che “Soundtrack” – recenzja muzyczna

Szkoda, że nie powstał film, którego muzyczny podkład miały stanowić kompozycje Lao Che. Chętnie zobaczyłbym, czy twórcy filmowi byli stanie doskoczyć do wysokiego poziomu, wyznaczonego przez muzyków zespołu. Łatwe by to nie było.

Nie wiem, ile prawdy jest w zapowiedziach, że wspomniany film miał powstać do scenariusza opartego na tekstach i muzyce Lao Che. Dla potrzeb recenzji wartościowanie tej informacji pod kątem prawdy lub fałszu nie ma większego znaczenia. Ma znaczenie to, że zespół stworzył dzieło, które bez trudu może istnieć samoistnie i generować przeróżne obrazy w umysłach słuchaczy. Odbiorców otwartych, szukających odpowiedzi nie tylko na jednej półce.

Czwarty krążek “Prąd stały / prąd zmienny” nie przypadł mi do gustu. Czuło się jakieś zmęczenie materiału, brak świeżości, lekkości, swobody w bawieniu się muzyką. To, czego nie było wtedy, wróciło teraz. W formie takiej, jakiej wcześniej u Lao Che nie pamiętam. Chyba tylko w stronę heavy metalu muzycy się na krążku nie zapuścili. Niespełna godzinę trwa “Soundtrack”, a oni w tym czasie zwinnie przenoszą się z alternatywnego i klasycznego rocka (singlowy “Zombi”), do reggae, brzmień klubowych i ambientowych (absolutnie znakomity “Govindam”), niemainstreamowego hip-hopu, muzyki ilustracyjnej, elektronicznej, synthpopu. Delikatne zahaczenie o soul i folk też da się wychwycić. A i tak to nie wyczerpuje wszystkiego, z czego z wprawą i wyczuciem Lao Che skorzystali.

Stylistycznie jest kolorowo niczym na pawim ogonie. Brzmieniowo bez zarzutu (odpowiada za to Eddie Stevens, m.in. Moloko, Zero 7, Róisín Murphy). Spięty wspaniale bawi się słowami, tworząc genialnie pokręcone historie, a nawet nowatorskie remedia (np. maść na zombie; swoją ścieżką mógłby w USA zrobić na tym niezłą kasę w czasie szaleństwa halloweenowego). Jeśli filmowcy, którzy w rezultacie z filmu opartego na muzyce i tekstach Lao Che zrezygnowali, powrócą do pomysłu, czeka ich niełatwe zadanie. Soundtrack mają bowiem na poziomie bardzo wysokim. Musieliby maksymalnie się sprężyć, by na końcu nie okazało się, że ścieżka dźwiękowa to najlepsze, co po filmowej produkcji pozostało.

Lesław Dutkowski | mystic production

Dodano:
Tagi: , , , ,
.

Polecamy: Show Film Studio