» Newsy

Miloopa “Optica” – recenzja muzyczna

Polska to bardzo dziwny kraj. Trudno pojąć, jak to możliwe, że nie dostrzega się tu, a na pewno nie wyróżnia odpowiednio, twórców tak znakomitych jak wrocławska Miloopa. Może po ich trzeciej płycie to się w końcu zmieni, bo jest równie świetna, jak poprzednie.

Pisząc, że “Optica” jest “równie świetna” jak “Nutrition Facts” i “Unicode” popełniłem niechcący faux pas, bo może to zostać odebrane tak, że Miloopa się nie rozwija. A to nie jest prawdą. Choćby odnośnie brzmienia. Jedynka miała głębsze, cieplejsze, jakby wywiedzione z produkcji soulowych i R&B. Od “Unicode” Miloopa wędruje brzmieniowo w stronę chłodniejszą, nieco odhumanizowaną, charakteryzującą choćby niektórych artystów zrzeszonych pod sztandarem Warp albo Ninja Tune.

Także z odhumanizowaniem nie jest do końca tak jednoznacznie. Miloopa balansuje stylistycznie i przypięcie jej jednej łatki jest trudne. Niby grupa wychodzi od elektroniki, która na każdej z płyt, a więc i na “Optica”, jest mocno zaznaczona, lecz nie ma problemu z przeskoczeniem na półkę jazzującą, popową, delikatnie rockową, etniczną, hiphopową. Przykładów na trzeciej płycie na swobodną żonglerkę międzygatunkową mamy sporo. Weźmy prześliczną “Mess” z ładnym, powtarzającym się melodyjnym tematem. Jest tu i trochę popowej ballady z błagalno-tęsknym wokalem Natalii Lubrano (kapitalnie śpiewającej na całej płycie), a także żwawa elektronika. W “Obscure” wokalistka kieruje się nieco w stronę soulu i R&B na fali spokojnie płynącej elektroniki, a po chwili zespół skręca w kierunku indie rocka za sprawą, ładnego, ascetycznego solo na gitarze. Bardzo udanie zderzono Miloopową elektronikę z hip-hopem gości z Anti Pop Consortium, jeszcze lepiej z etnicznym, orientalnym graniem w “Folk Devils” z gościnnym udziałem znamienitego, norweskiego gitarzysty jazzowego Eivinda Aarseta (m.in. Ray Charles).

Brzmieniowo “Optica” to rozwinięcie “Unicode”, bo Miloopa ponownie pracowała ze szwajcarskim muzykiem i producentem Rolim Mosimannem (grał w Swans, produkował m.in. The Young Gods, Marilyn Manson). On doskonale umie nadać takie syntetyczne, chłodne brzmienie. Ale Miloopa przekornie od syntetyczności trochę ucieka. Jej muzyka, w której obok szybującej, buczącej, dzwoniącej elektroniki, zniekształcaczy wokalnych żyje naturalna perkusja, gitara, bas (i chyba też kontrabas w “Big Nasty”), sprawdza się doskonale. Jeśli w czymś jest problem to w tym, że wrocławianie nie są pazerni na mainstream, że się tak wyrażę. Czuć, że mają potencjał muzyczny, tak wielką erudycję, że mogliby zawojować serca i umysły programerów z dużych stacji radiowych, pisząc prostsze, popowe piosenki. Odrzucają komercyjną nachalność i stawiają na wielokolorowość przeżyć podczas obcowania z ich sztuką. Co nie znaczy, że nie ma na “Optica” potencjalnych przebojów. Są, wspomniany “Big Nasty” czy Miloopowe spojrzenie na miłosną balladę – “Beautiful”.

Mam nadzieję, że tym razem wrocławianie zostaną odpowiednio docenieni, a chociażby zauważeni. Aczkolwiek znam powiedzenie, że najtrudniej być prorokiem we własnym kraju.

Lesław Dutkowski | Gig Ant

Dodano:
Tagi: ,
.

Polecamy: Show Film Studio