» Newsy

Peter Gabriel “New Blood” – recenzja muzyczna

Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.

Wolałabym, żeby to była płyta z premierowym materiałem Petera Gabriela. Wiem też, że od tak wspaniałego artysty należałoby wymagać co najmniej nieprzeciętnego projektu, a cóż bardziej pospolitego niż symfoniczne interpretacje. Skoro jednak muzyk postanowił przygotować coś takiego jak “New Blood”, trzeba polubić “New Blood”.

Trzeba polubić chociaż aranżacje nawet jeśli są ładne, okazują się bardzo tendencyjne. Choć córka, Melanie, która wspiera go wokalnie w “Downside Up” nie umywa się do Elizabeth Fraser, a łkająca Ane Brun w żadnej mierze nie zastąpi Kate Bush w “Don’t Give Up”. Choć czasem nowe wersje brzmią jak z animacji Disneya lub w lepszym wypadku jak z Bonda. Choć afrykańskie naleciałości zaczęły być w przypadku Gabriela mocno przewidywalne i mało poruszające. Chociaż generalnie wieje nudą i trudno zatracić się w jakimkolwiek utworze. Choć mimo kilku urokliwych momentów, drobnych zaskoczeń, czasem zaskakujących waleczno-niepokojących rozwiązań całość nie chwyta za serce. Choć często więcej tu muzyki klasycznej niż kompozycji Anglika, którym niepotrzebne są żadne odświeżania, uszlachetniania, zmiany, bo w oryginale są znakomite.

Mimo wszystko, “New Blood” trzeba polubić, bo to Peter Gabriel. Gdy tylko zaczyna śpiewać, świat się zmienia. Wciąż w jego głosie jest coś hipnotyzującego i kojącego, coś co niemal automatycznie uruchamia wyobraźnię. Co daje poczucie bezpieczeństwa.

Nie jest to żadna rewolucja w świecie orkiestrowych nagrań. Nie jest to wielkie dzieło Petera Gabriela. Ale to dzieło Petera Gabriela i skoro taka jego wola, trzeba je polubić. Nawet jeśli “Mercy Street” po raz pierwszy w życiu nie przyprawia o dreszcze.

Anna Szymla | emi music poland

Dodano:
Tagi: ,
.

Polecamy: Show Film Studio