» Newsy

Adam Ant – recenzja muzyczna

Adam Ant – “Adam Ant Is The Blueblack Hussar in Marrying The Gunner’s Daughter”. Tytuł nieco pretensjonalny, ale zawartość pierwszej od 18 lat płyty Adama Anta jest co najmniej frapująca. A na pewno zaskakująca.

Adam Ant zaczynał od punka, ale największe sukcesy komercyjne odnosił w latach 80. popową muzyką podlaną glamowym sztafażem. Ci, którzy dziś mają koło czterdziestki, może pamiętają jego wielkie hity, jak choćby “Puss ‘n Boots”. Potem jednak przyszły lata chude, a w zasadzie lata bezczynności, bo w dekadzie lat 90. Ant wydał tylko jeden krążek “Wonderful”, który wbrew tytułowi wcale cudowny nie był i sławy mu nie przywrócił.

Ale jest ważny łącznik między albumem z 2013 roku i tym sprzed 18 lat. To Boz Boorer, gitarzysta Morrisseya, który na prezentowanym krążku jest współkompozytorem muzyki. A muzyka ta to mozaika ciekawa. Patchwork złożony z fragmentów stylów, z których Ant czerpał w czasie całej kariery. Najmniej jest, o dziwo, popu. Sporo zaś solidnego gitarowego rocka, chwilami sielsko-anielskiego, chwilami ostrzejszego, trochę elektroniki, nieco glamu kłaniającego się Marcowi Bolanowi i wczesnemu Davidowi Bowiemu. Natrafimy nawet na punkową zadziorność i westernowe piosenki, które Quentin Tarantino mógłby z powodzeniem wpasować w ścieżkę dźwiękową do “Django”. Dość często Ant śpiewa z manierą, która jest trochę w stylu Boba Dylana, trochę romantyczna w stylu Beatlesów i trochę punkowo zadziorna. Numer “Who’s A Goofy Bunny Then?” to przerobiona stara kompozycja, zadedykowana Malcolmowi McLarenowi, który kiedyś był menedżerem Anta.

Ciężko Anta wyczuć – czy robi to na poważnie czy puszcza oko. I to jest w sumie fajne. Można też odnieść wrażenie, że Adam chce pokazać, iż czas się go nie ima, że potrafi robić, co chce i jak chce. Że nieobce jest mu to, co dzieje się we współczesnej muzyce popularnej. Rzeczywiście, wygląda na to, że trzyma rękę na pulsie. Niepotrzebnie jednak rozciągnął album do 68 minut, bo aż tyle dobrego materiału tu nie ma. Trzeba jednak oddać Adamowi, że po tak ogromnej, jak na standardy show-biznesu przerwie, powrócił udanie. Problem jest jednak taki, że młodzi fani raczej nie będą wiedzieć, z kim mają do czynienia, a przekonanie ich do siebie we współczesnym zalewie produkcji muzycznych, łatwe nie będzie. A wielu starych fanów pewnie o Ancie zapomniało i znalazło nowych faworytów. Mimo wszystko, po krążek warto sięgnąć. Jest na nim całkiem sporo dobrej muzyki.

http://www.youtube.com/watch?v=EHXR6kaLJHY

Lesław Dutkowski | Blueblack Hussar

Dodano:
Tagi: , , ,
.

Polecamy: Show Film Studio