» Recenzje

Alice Russell – “To Dust” – recenzja muzycczna

Niby już pięć lat minęło od jej poprzedniego autorskiego albumu, ale przecież rok temu Alice Russell razem z Quantikiem wydali inspirowany latynoskim jazzem, urokliwy longplay “Look Around The Corner”. Trudno więc “To Dust” nazwać wspaniałym powrotem soulowej diwy z Suffolk. Natomiast jeśli określenie wspaniały odniesiemy do zawartości muzycznej, nie wydam z siebie nawet słowa sprzeciwu.


Wydawnictwa wyprodukowanego przez TM Juke’a słucha się wyśmienicie (co żadnego fana artystki zdziwić nie powinno, bo od lat blisko współpracują). Chociaż wspaniały, głęboki wokal predestynuje Russell do śpiewania podniosłych soulowo-popowo kompozycji trochę w stylu Adele (obiecuję, że to jedyny raz, kiedy pada tutaj porównanie tych piosenkarek!), u niej absolutnie tego nie znajdziemy. Jeśli są numery bardziej melancholijne, spokojne, stonowane, to próżno szukać w nich rzewności czy też uderzania w mainstreamowe, radiowo-telewizyjne tony. Wynika to głównie z tego, że Alice i TM Juke są bardzo otwartymi na wpływy różnych brzmień i muzyków artystami. Praktycznie w każdym nagraniu znajdziemy różne odniesienia – raz do funku i electro lat 80., potem do hip-hopu, w międzyczasie zahaczając o lekko rockowe klimaty. Wiele na “To Dust” jest poszukiwań muzycznych, ale w żadnym wypadku nie wpływają one na odsłuch płyty, bo produkcja, choć świeża, delikatnie połamana, jest w pełni przystępna nawet dla mało wymagającego odbiorcy. Nad tekstami Russell nie ma się co rozwodzić, to już od blisko dekady liga mistrzów. Dla mnie w “To Dust” najlepsze jest to, że płyta choć nowoczesna, świetnie wyprodukowana, skrywa ducha czarnej muzyki lat 60. i 70., jednak w sposób nie tak oczywisty jak na albumach Duffy czy ostatnio Joss Stone. Wyraźne inspiracje ustąpiły miejsca świadomym nawiązaniom, trzymając w ryzach ewentualne chęci, by w za łatwy sposób “przejąć” fanów rozpaczających wciąż po Amy Winehouse. Russell na skróty nie idzie. Chwała jej za to!

rafi | Tru Thoughts

Dodano:
Tagi: , ,
.

Polecamy: Show Film Studio