» Recenzje

Lorde – “Pure Heroine” – recenzja muzyczna

Mam pewien problem z Lorde. Taki sam jak z Kathryn Bigelow.

Moje odczucia względem muzyki młodej Nowozelandki są podobne jak do filmów laureatki Oscara. Wiem, że to coś dobrego, podoba mi się, z czystym sumieniem polecę, ale kiedy przychodzi do argumentowania, konkretów, wymieniania poszczególnych atutów jestem w kropce.

Na “Pure Heroine” wszystko jest jak trzeba, wszystko gra i współgra. Słucha się tego z przyjemnością i pewnym zaskoczeniem, bez wątpienia mamy bowiem do czynienia z dziełem znacznie dojrzalszym, bardziej ukształtowanym niż można by się spodziewać po 16/17-latce. Jednocześnie nie jest to nic nadzwyczajnego. Nic z kategorii “wow”, nic, co wprawiłoby nas w osłupienie. Lorde, pomijając wiek, nie zadziwia, nie wyróżnia się czymś szczególnym. Z drugiej strony nie tak łatwo ją zaszufladkować, porównać jej utwory do twórczości innych wykonawców (Feist? St. Vincent?).

Nie sposób nie docenić pewnej przewrotności (zadziornych tekstów do słodkich melodii), zmyślnych aranżacji (trochę akustycznych dźwięków, delikatnej elektroniki) czy po prostu dobrych kompozycji (każdy numer nadaje się na singel). Płyta brzmi ciepło, dziewczęco, a zarazem nico surowo i mrocznie.

Może to właśnie największa zaleta “Pure Heroine”. Muzyka, którą trudno ubrać w słowa, której po prostu trzeba posłuchać.

Anna Szymla | universal music polska

Dodano:
Tagi: , , ,
.

Polecamy: Show Film Studio