» Recenzje

Monster Magnet – “Last Patrol” – recenzja muzyczna

Starzy fani, spodziewajcie się powrotu do przeszłości – zapowiadał Dave Wyndorf przed premierą 10. studyjnej płyty Monster Magnet. Mówił prawdę. Problem jednak w tym, że nie jest to powrót do końca udany.

Dave postanowił przypomnieć nam czasy debiutu oraz “Superjudge”, przefiltrowane przez współczesną perspektywę. Wiadomo, granie osnute gęstym dywanem narkotyczno-psychodelicznym w stylu Hawkwind czy Roberta Calverta Amerykanin uwielbia. Od takiej muzyki wszystko się dla niego zaczęło. Czy to jest najlepszy sposób na odświeżenie formuły? Na ponowne zainteresowanie tym, co już było? Wstrzymam się przed kategorycznym “nie”, używając zamiast tego “mam wątpliwości”. Wcale nie chodzi mi o wracanie do space rocka i psychodelii, bo takie granie też jest mej duszy bliskie. Rzecz w tym, że kiedyś muzyka Monster Magnet zanurzona w oparach psychodelicznych, naznaczona była młodzieńczą ekspresją, żywiołowością, chęcią eksperymentowania, nieokiełznanym szaleństwem. Zaś na “Last Patrol” czuć dość wyraźnie lekkie zmęczenie materiału. Niby wszystko się zgadza, piosenki Wyndorf zgrabnie zbudował, jak to on potrafi, lecz jest w nich zaledwie poprawność, nie ma za to uderzenia, zaraźliwej mocy, numerów, za którymi chciałbym pójść. Nie chodzi mi o przeboje. Chodzi o utwory, które będą ze mną na długie lata.

O potępianiu w czambuł, w ogóle o potępianiu, mowy nie ma. Za bardzo Monster Magnet i Wyndorfa cenię, to raz. Dwa, “Last Patrol” to taki komis, w którym jest szwarc mydło i powidło, jak mawiał mój dziadek, ale trafią się też towary, przy których warto zatrzymać się na dłużej. Pięknie klimat muzyki średniowiecznej ze stonerem Dave pożenił w coverze Donovana “Three King Fishers”. Cudowne są te krótkie gitarowe melodyjki Garetta Sweeny’ego chociażby w “Paradise”, zalatującym trochę gospel “Hallelujah” i najlepszym na płycie “Mindless Ones”, będącym jednym ze zwiastunów albumu. Jako tako bronią się jeszcze kompozycja tytułowa oraz dynamiczny “End Of Time”. Z tym, że jeden taki “Dig That Hole” z poprzedniego krążka “Mastermind” kasuje wszystkie wymienione w sekundzie. Licznie wykorzystywane szybujące szumy, pulsacje jakieś, mające zwiększyć – jak sądzę – zawartość psychodelii, nie są w stanie tego faktu zmienić. Są li tylko kamuflażem.

“Last Patrol” to solidna rockowa płyta. Wielobarwna dźwiękowo. Nic więcej. Traktuję ją jako chwilową niemoc, lekkie załamanie formy. Wierzę, że Wyndorfa stać jeszcze na nagranie płyty naprawdę wielkiej. Ma parę takich w dorobku. Oby kolejna do nich dołączyła.

www.youtube.com/watch?v=YkVOko8xVb8

Lesław Dutkowski | mystic production

Dodano:
Tagi: , ,
.

Polecamy: Show Film Studio