» Recenzje

Orchid – “The Mouths Of Madness” – recenzja

Wytwórnia Nuclear Blast coraz mocniej stawia na wykonawców, którzy oddają hołd muzycznej tradycji sprzed trzech i więcej dziesięcioleci. Jednym z jej niedawnych nabytków jest kalifornijski Orchid i jest to nabytek absolutnie wspaniały.

Kwartet z San Francisco w porywającym stylu składa głęboki hołd dokonaniom Black Sabbath i Pentagram, wyraźnie fascynując się ponadto rockową psychodelią spod znaku chociażby Blue Cheer. Stawia na organiczność brzmienia, niesamowitą energię spotęgowaną przez kapitalne gitary i naturalnie dudniące bębny, mocno też dba o to, by piosenki miały wyjątkowy klimat. Jeśli dodamy wspaniały warsztat i idealnie pasujący charyzmatyczny wokal Theo Mindella, dostajemy bilet na podróż w przeszłość w klasie deluxe. Który oczywiście nie będzie zaskoczeniem dla tych, którzy twórczość Orchid mieli okazję poznać chociażby na poprzedzającej “The Mouths Of Madness” EP-ce “Wizard Of War”, wcześniejszej “Heretic” czy pełnowymiarowym debiucie “Capricorn”, po którym na kalifornijskich muzyków posypał się grad komplementów z różnych części świata.

Na “The Mouths Of Madness” Orchid stawia przede wszystkim na siłę uderzenia. Dziewięć kompozycji nie daje zbyt wiele czasu na wyciszenie. Atakują z miejsca ciężarowym doom metalem, a skuteczność i intensywność ataku multiplikuje dość niepokojąca, trzymająca w napięciu aura piosenek. Właściwie tylko w ponad siedmiominutowym kawałku “See You On The Other Side” usłyszymy krótki akustyczny wtręt, który pozwala złapać oddech. Brzmieniowo jest może nie tak brudno i naturalnie jak na EP-ce “Wizard Of War”, ale nie ma mowy o pójściu w stronę sztuczności i przesadnej czystości. Tytułowy kawałek ze wspomnianej EP-ki, który jest na “The Mouths Of Madness” w nieco innej szacie brzmieniowej, uderza na dużym krążku nie mniej skutecznie. Plus największy Orchid należy się za to, że choć wyraźnie czerpią z Sabbathów, Pentagram i im podobnych, zostawiają swoje piętno i wspaniale, z wyczuwalną pasją i miłością, odświeżają muzykę sprzed lat. Umieją dodać rozmaite sample, okrasić zbudowane na soczystych, przybrudzonych i ciężkich gitarowych riffach piosenki klawiszami czy harmonijką ustną.

Choć zauważalny jest w mocnej muzyce trend na granie retro, Orchid nie zalicza się do tych, którzy chcą podłączyć się do tego, co modne. Black Sabbath doczekali się wielu potomków. Orchid należy do najbardziej udanych. Słuchając “The Mouths Of Madness” można oszaleć. Z radości.

Lesław Dutkowski | warner music poland

Dodano:
Tagi: , ,
.

Polecamy: Show Film Studio