» Newsy

Kochankowie z Księżyca – recenzja filmu

Internet kipi od plotek, że “Kochankowie z Księżyca. Moonrise Kingdom” to mocny kandydat do Oscara. Jakoś nie chcę mi się w to wierzyć, bo to za dobry, a przede wszystkim za fajny film na tę nagrodę.


Rzecz dzieje się w latach 60. Zakochani w sobie Sam i Suzy postanawiają uciec. A że są tylko dziećmi, ruszają za nimi policja, rodzice, opieka społeczna, drużynowy oraz koledzy chłopaka. Słowem, całe miasteczko.

Wiele elementów świadczy o wyjątkowości dzieła Wesa Andersona. Najprościej spojrzeć jednak na Bruce’a Willisa ponownie w roli policjanta, acz nie mającego nic wspólnego z bohaterem “Szklanej pułapki”. Jeden rzut oka na niezbyt atrakcyjnego, skołowanego funkcjonariusza ze złamanym sercem i wiadomo, że to film inny niż wszystkie. To dziwna, acz nie dziwaczna opowieść o miłości, a w zasadzie o różnych miłościach. Tej pierwszej, czystej, tej niespełnionej i tej, która w zasadzie już minęła. Przerysowania, przejaskrawienia, pewna teatralność, a zarazem bajkowość nadają obrazowi wyjątkowego charakteru. Anderson kapitalnie wykorzystał potencjał dzieci, przynależną im niewinność, choć nie bał się dodać im bardzo dorosłych atrybutów. Obok szkolnego przedstawienia mamy więc akty malowane akwarelami, a dziarscy skauci zbroją się, wyruszając na poszukiwania.

Jak zwykle u twórcy “Podwodnego życia ze Stevem Zissou” zachwyca humor, wyobraźnia, niebywała łatwość przekazywania uniwersalnych treści, opowiadanie prostych historii w niezwykły, nieco szalony sposób. Jest w tym filmie mnóstwo wdzięku, słodyczy, tego, co po prostu ujmuje i chwyta za serce.

Joanna Moreno | Kino Świat

Dodano:
Tagi: , , ,
.

Polecamy: Show Film Studio