» Newsy

Magic Mike – recenzja filmu

Gibki i muskularny Channing Tatum może się podobać, a roznegliżowany Matthew McConaughey w skórzanych spodniach musi się podobać.



Steven Soderbergh tym razem sięgnął po prawdziwą historię, dokładnie historię Channinga Tatuma, który zanim zdominował srebrny ekran, zarabiał uszczęśliwiając kobiety, obnażając swe ciało gladiatora. Innymi słowy, był striptizerem. W filmie, Mike jest także zaradnym przedsiębiorcą ze smykałką marketingową, budowlańcem oraz twórcą dizajnerskich mebli. A przy tym całkiem porządnym facetem.

Soderbergh nie byłby sobą, gdyby nakręcił jednowymiarowy film. Trochę tu więc komedii, trochę dramatu, trochę prostej opowieści o chłopaku, który robi, co musi, by spełnić marzenia, a trochę głębszej refleksji nad tym, co jest w życiu istotne. Jeśli chodzi o formę, też nie jest jednolita. Niektóre sceny wyglądają tandetnie, inne są wysmakowane, a jeszcze inne po prostu surowe. O dziwo, wszystko tu ze sobą współgra i tworzy wesoły, kolorowy, rozrywkowy obraz z subtelnym artystycznym sznytem, nasycony erotyzmem, raczej jednak w pikantnej niż wulgarnej postaci. Do tego piękna kolorystyka, świetne zdjęcia i jak zwykle u tego reżysera doskonały soundtrack.

Znakomicie spisuje się prowodyr całego tego przedsięwzięcia. Tatum może nie jest najwybitniejszym aktorem na świecie, ale jako poczciwy koleś o wielkim sercu, który ma absolutnie przekopane, bo jest ładny i przystojny, jest bezbłędny. Show nieco kradnie mu groteskowy i jak (niemal) zawsze błyskający nagim (już nieco podstarzałym) torsem McConaughey.

“Magic Mike” jest jak meble, które robi główny bohater. To coś unikatowego, innego od masowej produkcji, ale z założenia przystępnego dla przeciętnego odbiorcy.

Joanna Moreno | Kino Świat

Dodano:
Tagi: , ,
.

Polecamy: Show Film Studio