» Newsy

Resident Evil: Retrybucja – recenzja filmu

Jeśli nie Bruce Willis, to na pewno Milla Jovovich uratuje świat.


Alice tym razem musi nie tylko walczyć z Umbrellą, ale przede wszystkim walczyć, by ocalić ludzkość przed zagładą. Rozprzestrzeniający się wirus doprowadził bowiem do spustoszenia, a Ziemię opanowały zmutowane zombie.

Scenariusz nie jest tu jednak najważniejszy, ani znajomość poprzednich części (bowiem Alice szybciutko nas wprowadzi). Chodzi o to, by stworzyć jak najwięcej potencjalnych sytuacji konfliktowych. Innymi słowy, by było dużo strzelania, pojedynków, wybuchów. I jest. Trzeba przyznać, że ekipa Paula W.S. Andersona przykłada się do choreografii walk. Może nie ma w nich niczego nadzwyczajnego, ale ładnie wykorzystują świetliste korytarze, slow motion, a nawet 3D. Szału nie ma, ale jak ktoś chce znów zobaczyć, jak Milla w obcisłym ubranku kopie tyłki wszystkim i wszystkiemu dookoła, będzie zadowolony. Fajnie też patrzy się na Michelle Rodriguez, która w rzucaniu pogardliwych spojrzeń nie ma sobie równych. Poza tym mamy rozmaitą broń i jeszcze bardziej rozmaite potwory (z wielkimi młoto-sierkierami, z mózgiem na wierzchu) oraz nieco jaskrawej krwi. Do tego kilka widowiskowych scen – fajna sekwencja wsteczna w czołówce, jazda samochodem po schodach ruchomych, “fabryka ludzi”. No i sprytny pomysł z symulatorami miast. A całość utrzymana w stylistyce gry komputerowej.

“Resident Evil: Retrybucja” nie jest aż tak “wypasione” jak Afterlife, brakuje też humoru. Irytuje trochę Japonka biegająca w jedwabnej sukience i na obcasach. Poza tym, to jednak wciąż niezła rozrywka, gdzie liczy się rozpierducha i zabijanie zombie.

Joanna Moreno | UIP

Dodano:
Tagi: , , , ,
.

Polecamy: Show Film Studio