» Recenzje

Skowyt (Howl) – recenzja filmowa

“Skowyt” potrafi zauroczyć od pierwszych minut. Równie szybko jednak czar pryska.

W 1956 roku Allen Ginsberg wydał poemat “Skowyt”. Dzieło wzbudziło na tyle kontrowersji, iż wydawca został oskarżony o obrazę moralności. Film ukazuje proces, ale jednocześnie przybliża postać poety, będącego przedstawicielem pokolenia bitników.

Poezja to nie tylko treść, ale i forma. Rytm, klimat, melodia. Doskonale o tym wiedzą, Rob Epstein i Jeffrey Friedman, którzy wyreżyserowali “Skowyt”. Ich dzieło to połączenie sądowej fabuły, paradokumentu, animacji i kilku innych gatunków. Twórcy skaczą z jednego stylu, z jednego filmowego środka wyrazu na drugi, by odpowiednio zaakcentować emocje, dosadniej wyrazić myśli. To raz dzieło dynamiczne, pulsujące, gniewne, kiedy indziej skromne i stoickie. W pewnym momencie jeden ze świadków procesu mówi, że “Skowyt” przypomina jazz, podobnie jest z filmem, który ma w sobie właśnie coś z jazzu, z jego nieprzewidywalności, swoistego chaosu.

Nie sposób nie docenić formy “Skowytu”. Jest ciekawa, niesztampowa i idealnie dopasowana do tematu, niestety zabrakło czegoś więcej. Poza początkowym zauroczeniem formułą, dostajemy bowiem niewiele więcej. Owszem, James Franco momentami wypada rewelacyjnie, fajnie też zobaczyć Dona Drapera, znaczy Jona Hamma w roli adwokata, animacje są znakomite. Epsein i Friedman nie potrafią jednak zafascynować widza ani postacią Allena Ginsberga, ani jego poezją, ani amerykańską rzeczywistością lat 50. Drażni też, że broniąc racji poety, są tak nachalni i jednostronni, że nie dają nawet widzowi odrobiny luksusu zakwestionowania swej oceny. Za mało w obrazie emocji i, paradoksalnie, kontrowersji.

To bez wątpienia nietypowe dzieło, poruszające interesujący temat, ale choć “Skowyt” to film z pomysłem, pozostawia niedosyt.

Joanna Moreno | Mayfly

Dodano:
Tagi: ,
.

Polecamy: Show Film Studio