Być jak John Malkovich. Wielu by chciało, wielu próbowało, niewielu się udało. A wśród nich, niestety, jest także Robert Pattinson.
Bohaterem filmu Declana Donnellana i Nicka Ormeroda jest George Duroy (Pattinson), biedny chłopak, który dzięki uprzejmości dawnego znajomego z wojska, zostaje wprowadzony na paryskie salony. Wykorzystując urok osobisty i słabość płci pięknej do jego wdzięków, George sukcesywnie wspina się po szczeblach kariery i umacnia pozycję w towarzystwie.
“Uwodziciel” to film o ambicji, o dumie, o dążeniu do celu za wszelką cenę. To także opowieść o pasji, pożądaniu, miłości i naiwności. Dzieło oparte na zawiłych, coraz bardziej skomplikowanych relacjach międzyludzkich, na budowaniu więzi, znajdowaniu sprzymierzeńców, przechytrzaniu wrogów. Krótko mówiąc – o manipulacji. Baza, jaką jest powieść Guy de Maupassanta (“Piękny pan”), daje podstawy do znakomitego, skrzącego od namiętności, utkanego siecią subtelnych intryg dzieła. Wystarczyła tak naprawdę dobra obsada. I tak jak do pań (Uma Thurman, Christina Ricci, Kristin Scott Thomas) nie można mieć większych zastrzeżeń, tak Pattinson zupełnie nie udźwignął złożonej, wielowymiarowej roli, jaką mu powierzono. Zacięty wyraz twarzy, puste spojrzenie, drwiący uśmieszek zupełnie nie przekonują. Szczególnie jeśli ma się w pamięci kreację lawirującego między damami, podstępnego hrabiego de Valmont, czyli Johna Malkovicha w “Niebezpiecznych związkach”.
Tego właśnie brakuje “Uwodzicielowi”. Emocji, chemii, odrobiny kontrowersji, bo z Duroyem w wykonaniu wampira Edwarda nie sposób choćby przez chwilę sympatyzować, nie wzbudza też pogardy, a będąc objętym wobec głównego bohatera, pozostajemy obojętni wobec całego filmu, A ten, choć wcale nie jest zły, ma szansę szybko wypaść z naszej pamięci.
Więcej o filmie dowiecie się z programu After Art
Joanna Moreno | monolith