» Newsy

Valhalla. Mroczny wojownik – recenzja filmu

Po sukcesie “Drive” do naszych kin trafia wcześniejszy obraz Nicolasa Windinga Refna, “Valhalla. Mroczny wojownik”. Kto szuka podobnych wrażeń, będzie jednak rozczarowany.

 


Tym razem trafiamy do średniowiecznej Skandynawii. Szorstkiej, ponurej, brutalnej. Bohaterem jest jednooki innowierca, któremu udaje się wydostać z niewoli. Odzyskawszy wolność, wraz z młodym chłopcem, wyrusza w wyprawę.

Ciężko nie nawiązywać do “Drive”, bo jakież inne uzasadnienie wprowadzania teraz do kin obrazu sprzed trzech lat. Oczywistych podobieństw tu nie ma, ale po seansie “Valhalla” łatwo zrozumieć skąd się wziął Driver. Milczący, skupiony, pewnie zmierzający na przód ku przeznaczeniu. Widać też stylistyczną maestrię Duńczyka, który jak mało kto potrafi wykreować odrealniony klimat, gdzieś na pograniczu jawy i snu. Jest tu też pewna dosadność, zamiłowanie do mocnych, krwawych akcentów, a także genialna muzyka pod koniec.

“Mroczny wojownik” to jednak dzieło raczej impresjonistyczne, artystyczne, choć niepozbawione scen walki, a nawet kilku zwrotów akcji. Twórca jednak pozwala sobie na przerost formy nad treścią. Wydłuża i rozciąga sekwencje, cyzelując ujęcia, dopieszczając kadry. Wizualnie czaka nas więc mroczna, na swój sposób nieprzyjemna, acz piękna wyprawa. Niestety podróż – ta wewnętrzna, metafizyczna – krótko mówiąc fabuła, nie budzi już zachwytu. Jednooki pozostaje obojętny, choć winą za to ciężko obarczać pozbawionego głosu Madsa Mikkelsena. Duńczyk nie jest w stanie do końca wciągnąć nas w swoją wizję okrutnego, odpychającego średniowiecza. Surowość, która działa na korzyść strony wizualnej, zupełnie nie sprzyja emocjonalnemu zaangażowaniu.

“Valhalla. Mroczny wojownik” to film głównie dla kinowych analityków, dla krytyków. Przeciętny widz, fan “Drive” najzwyczajniej się wynudzi.

Joanna Moreno | gutek film

Dodano:
Tagi: ,
.

Polecamy: Show Film Studio