» Newsy

Bobby Womack “The Bravest Man In The Universe” – recenzja muzyczna

Z jednej strony to wspaniałe, z drugiej nieco niepokojące, że tak kapitalną, dopracowaną, a jednocześnie współczesną płytę nagrywa 68-latek.

Bobby Womack to mistrz soulu, funku, a przede wszystkim genialny wokalista, czy raczej interpretator. Pięknie przekazuje emocje, przyduszonym, chropowatym głosem potrafi chwycić za serce (“Please Forgive My Heart”), ale i wywołać gorzki uśmiech. Na pierwszej od wielu lat autorskiej płycie z niebywałym smakiem i wyczuciem łączy żywe brzmienia z elektronicznymi elementami. Klasyczny fortepian kontruje nowoczesnymi zapętleniami. Fantastycznie miesza przeszłość z teraźniejszością. Wie, jak ważny w muzyce jest rytm i puls (zachwycające “Stupid”), rozumie, że czasem mniej znaczy więcej i, że najważniejsza jest szczerość. Brzmi to mało konkretnie, ale celowo nie chcę rozbierać tej muzyki na czynniki pierwsze, sprowadzać do konfiguracji takich czy innych dźwięków. “The Bravest Man In The Universe” to rzadko spotykana harmonia, niesamowite wyważenie środków ciężkości, perfekcyjne rozłożenie akcentów. A efekt jest zdumiewający. Nawet plastykowa Lana Del Ray u boku twórcy “Across 110th Street” okazuje się kobietą z krwi i kości (“Dayglo Reflection”).

Womack stworzył niespełna 35-minutowy zestaw, który skrywa więcej muzycznej erudycji, wyobraźni i finezji niż o wiele dłuższe wydawnictwa znacznie młodszych twórców. To muzyka z duszą, przepełniona emocjami, taka, która zostaje na zawsze i do której chętnie będziemy wracać.

Anna Szymla | sonic

Dodano:
Tagi: ,
.

Polecamy: Show Film Studio