» Newsy

Zabić, jak to łatwo powiedzieć – recenzja filmu

Lubię spotkania z Richardem Jenkinsem, choć wcześniejsze były bardziej godne zapamiętania.


Rzecz dzieje się gangsterskim światku. A raczej w środowisku rzezimieszków i cwaniaczków. Trzech z nich wymyśla “genialny” plan skoku. Niestety, nie są oni mistrzami zbrodni i choć udaje im się uciec z kasą, nie udaje im się uniknąć konsekwencji.

Dzieło Andrew Dominika nie jest typowym gangsterskim kinem. Reżyser i scenarzysta miał całkiem niezły pomysł, by kryminalną historię mocno osadzić w kontekście polityczno-ekonomicznym. Przez cały seans przewijają się więc przemówienia, głównie Baracka Obamy, o postępującym kryzysie. Kryzysie, który jak się okazuje, ma bezpośrednie przełożenie także na świat przestępczy. To nie jest środowisko wyrafinowanych, charyzmatycznych gangsterów, którzy w perfidny sposób, ale i w wielkim stylu dorabiają się fortun, budując swe imperia. To raczej nieudacznicy, nierozgarnięci kolesie, którzy na skok wkładają rękawice do zmywania. To brutalni, impulsywni goście od brudnej roboty albo przechodzący kryzys wieku średniego, wypalony płatny zabójca, topiący swe smutki w półhurtowych ilościach alkoholu.

Szkoda, że nie do końca udało się pozlepiać to wszystko w ciekawy film. “Zabić, jak to łatwo powiedzieć” niestety nudzi. Jest przegadany, za mało w nim humoru, błyskotliwości. Dodatkowo jest zbyt łopatologiczny i porozciągany pseudoartystycznymi ujęciami rozbijanego szkła. Całość ratuje obsada – niezły Brad Pitt, doskonały jak zawsze Richard Jenkins i świetny James Gandolfini w roli anty-Tony’ego Soprano – oraz znakomity, klimatyczny soundtrack.

Joanna Moreno | monolith

Dodano:
Tagi: , ,
.

Polecamy: Show Film Studio