» Newsy

Trener bardzo osobisty – recenzja filmu

Fabuła “Trenera bardzo osobistego” jest równie zaskakująca i wyjątkowa, co mecze polskiej reprezentacji.

Bohaterem jest były piłkarz (Gerard Butler), który sławę, bogactwo i ogólnie beztroskie życie ma za sobą. Pozostały mu wspomnienia z wielkich europejskich stadionów i pamiątki z ważnych meczów, czyli niewiele. Na pewno za mało, by odzyskać serce byłej (Jessica Biel, którą Justin Timberlake mógłby nieco podkarmić) i zdobyć uznanie syna. George dość przypadkowo zostaje jednak trenerem dziecięcej drużyny, wtedy wszystko zaczyna się układać i… komplikować na zmianę.

Film Gabriele Muccino jest zbudowany ze wszelakich możliwych szablonów i klisz, do bólu wymęczonych w komediach romantycznych. Oczywiście nasz bohater z chwilą gdy wkracza na boisko staje się obiektem westchnień kilku pań, które w dość osobliwy sposób zaczynają go uwodzić, co wywołuje niezręczne (w zamyśle zapewne zabawne) sytuacje. Zdobywa też szybko bogatego kumpla (niezły Dennis Quaid), który pożycza mu Ferrari. Szczęśliwym losem i, z pomocą obrotnej Catherine Zety-Jones, otrzymuje też propozycję znakomitej pracy. Nagła zmiana stylu życia nie idzie w parze z odpowiedzialnością, obowiązkami i wychowywaniem syna. Nic się jednak nie martwcie, George da sobie radę i dokona właściwego wyboru.

Jedynym w miarę świeżym pomysłem jest wątek piłkarski nie tak częsty w hollywoodzkich produkcjach. Acz trochę dziwnie słucha się relacji z meczu Los Angeles Galaxy i D.C. United. No i szkoda, że jedynym piłkarzem, jakiego znają Amerykanie jest David Beckham.

Banał za banałem, jedna przewidywalna scena za drugą. Głupkowate gafy, nieco golizny i zalany lukrem happy end. Miłego seansu.

Joanna Moreno | monolith

Dodano:
Tagi: , ,
.

Polecamy: Show Film Studio