» Newsy

The Roots “Undun” – recenzja muzyczna

Trzynasta płyta w dorobku The Roots nie okazała się dla nich wcale pechowa. Ci panowie po prostu nie mają w zwyczaju nagrywania słabej muzyki. Nie zmienia to jednak faktu, że “Undun” zaskakuje i jest bodaj najdziwniejszym longplayem w ich dorobku.

Czternaście kompozycji, z których blisko połowa to utwory instrumentalne, a pięć z nich trwa niespełna dwie minuty. Goście w niemal każdym rapowanym numerze. Wykorzystanie piosenki z repertuaru Sufjana Stevensa. A całość to koncept – album, którego założeniem jest opowiedzenie życiowej historii fikcyjnej postaci – Redforda Stephensa. Dość smutnej historii, ale to akurat dziwić nie powinno, bo The Roots od dłuższego czasu specjalizują się w dość mrocznych klimatach. Nie umiem w pełni przyklasnąć koncepcji wydawnictwa, bo moim zdaniem trochę się ona rozmywa. Za mało jest treści, kompletnie nie rozumiem sensu umieszczenia na końcu czterech instrumentalnych, krótkich kompozycji. Mają one co prawda klimat, są zagrane wspaniale, ale może lepiej je było wymieszać z kawałkami rapowanymi? Tak naprawdę ocenie podlegają raptem 33 minuty i utwory od 1 do 10. I tutaj ocena jest rewelacyjna. Black Thought jest chyba najlepszym na scenie raperem, który wciąż nie wydał solowej płyty. Bo jak wypada on na bitach aranżowanych przez Questlove’a wiemy doskonale, a przydałoby się usłyszeć go w innych kompozycjach. Goście spisują się raz lepiej (Bilal, Big K.R.I.T.), raz gorzej (Phonte), a zdecydowanie najczęściej po prostu są i ani nie wadzą, ani nie zachwycają. Zachwyca za to (czyżbym się powtarzał?) muzyka. Nie sposób jej przypisać konkretnego gatunku, to po prostu unikatowe brzmienie The Roots. I choćby z tego powodu płycie należy się wysoka ocena. Wysoka, ale tym razem nie najwyższa.

rafi | universal music polska

Dodano:
Tagi: ,
.

Polecamy: Show Film Studio