» Newsy

Porwanie – recenzja filmu

Walka nie zawsze oznacza świszczące kule i pościgi.


Statek towarowy zostaje porwany przez somalijskich piratów na Oceanie Indyjskim. Porywacze żądają wysokiego okupu. Wtedy zaczynają się trwające wiele tygodni negocjacje, w których stawką jest życie załogi. Historię oglądamy z dwóch perspektyw – kucharza z uprowadzonej jednostki oraz pracownika firmy, do której należy statek.

Pomimo tytułu, udziału piratów z automatycznymi karabinami i wielkiej korporacji nie jest to film sensacyjny. Bez jednostek specjalnych, dramatycznych zawirowań, tajnych planów. Co nie znaczy, że nie ma tu emocji, nerwów. Wręcz przeciwnie. Wszystkiego jest w bród. U Tobiasa Lindholma wynika to nie z brawurowo prowadzonej akcji, ale z psychologicznej wyprawy, w jaką nas zabiera. Obserwujemy, jak zarówno ekspert od negocjacji, który poniekąd po prostu wykonuje swą pracę, jak i kucharz postawiony w zupełnie dla niego obcej sytuacji prowadzą ciężką i żmudną walkę. Nie chcą dać się złamać, próbują być twardzi, nieugięci, z każdym dniem jest jednak coraz trudniej. Z każdym dniem stają się odrobinę kimś innym.

Nie jest to film szczególnie efektowny. Nie ma tu charyzmatycznych złoczyńców, dzielnych bohaterów. Historia opowiedziana jest bez pośpiechu, wręcz ociężale. “Porwanie” nie porywa, ale skutecznie przykuwa uwagę, trzyma w napięciu i skłania do refleksji.

Joanna Moreno | Spectator

Dodano:
Tagi: , ,
.

Polecamy: Show Film Studio