» Recenzje

Labirynt – recenzja filmu

“I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom…” – słowa modlitwy są dla Kellera Dovera życiowym drogowskazem.


To stateczny ojciec rodziny i głęboko wierzący patriota. Uczy pierworodnego, że trzeba przygotować się na każdą tragedię, bo w jej obliczu ludzie zamieniają się w potwory. Chyba nie przypuszczał, jak sam zachowa się w sytuacji krytycznej.

Najnowszy thriller Denisa Villeneuve’a – “Labirynt” – to nie tylko mroczna, trzymająca w napięciu historia. To przede wszystkim studium ludzkiej natury i granic moralności. Obiektem analizy jest Keller (Hugh Jackman). Klan Doverów spędza Święto Dziękczynienia u zaprzyjaźnionej rodziny Franklina (Terrence Howard) i Nancy Birchów (Viola Davis). Spokojne popołudnie przerywa tragedia – w niewyjaśnionych okolicznościach giną córki obu par. Wybucha panika, syn Dovera przypomina sobie, że dziewczynki bawiły się przy camperze, a ktoś obserwował je z wnętrza wozu. Nocą śledczy, na czele z detektywem Lokim (Jake Gyllenhaal), odnajdują samochód. Kierowcą okazuje się upośledzony chłopak z sąsiedztwa – Alex (Paul Dano). Z braku dowodów zostaje wypuszczony z aresztu. Sfrustrowany Keller podejrzewa, że dzieciak coś ukrywa i postanawia przesłuchać go na własną rękę. Użyje wszelkich metod, by poznać prawdę. Ofiara stanie się katem.

Hugh Jackman chyba jeszcze nigdy nie zagrał tak odpychającej i niejednoznacznej postaci. Wraz z upływającymi minutami filmu współczucie wobec Dovera zamienia się w lęk, bo dostrzegamy w nim brutalnego oprawcę. Sympatii nie budzi także detektyw Loki. Jake Gyllenhaal już ma na koncie podobną rolę w “Zodiaku” Davida Finchera, ale tym razem jego bohater nie jest bez skazy. Ma dziwne tiki, jest rozchwiany emocjonalnie, żaden z niego wzorcowy glina. Jednak statystki są po jego stronie – zawsze znajduje sprawców i musimy mu ufać. Krytycy przewidują, że za role w “Labiryncie” Jackman i Gyllenhaal zdobędą w tym sezonie szereg nagród. Z pewnością na nie zasługują. Nie sposób też zapomnieć o kreacji pokręconego Aleksa w wykonaniu Paula Dano i jego zdziwaczałej ciotce (Melissa Leo).

Historii o ojcach szukających porwanych dzieci widzieliśmy setki. Jednak twórcy produkcji woleli skupić się na upadku bohaterów. Villeneuve pokazuje, że każdy ma coś na sumieniu, nie ufamy upośledzonym, a mroczne tajemnice skrywa nawet miejscowy ksiądz. Ofiary wciąż zamieniają się miejscami z oprawcami. Fabuła thrillera jest wielowarstwowa, ale nie pogmatwana, choć dodawane są kolejne poszlaki. Nie nudzi ani jedna minuta z przeszło dwugodzinnego seansu. Widz nieustannie odczuwa nieprzyjemny chłód i napięcie, nie tylko dzięki strugom deszczu, ale i mrocznym, odpychającym postaciom. W “Labiryncie” to nie przemoc szokuje najbardziej, ale chwiejność ludzkiej duszy. Kryształowy Keller w obliczu zagrożenia nie mógł zaufać ani stróżom z Niebios, ani stróżom prawa. Zatracił sam siebie. I to właśnie długi proces upadku najbardziej nas wciąga.

Anita Ceglińska | monolith

Dodano:
Tagi: , , , , ,
.

Polecamy: Show Film Studio