» Recenzje

Promised Land – recenzja filmu

Tam dom twój, gdzie serce twoje i nie taki diabeł straszny, jak go malują. Te dwie tezy zdają się przyświecać twórcom “Promised Land”.

Do niewielkiego miasteczka przybywa dwoje pracowników wielkiej korporacji, by pozyskać tereny pod eksploatację gazu łupkowego. Muszą jednak zdobyć zaufanie lokalnej społeczności, co, jak się okaże, nie będzie łatwe. Po pierwsze, muszą stawić czoła emerytowanemu naukowcowi, któremu nie łatwo zamydlić oczy dolarami. Po drugie, będą musieli użerać się z wyprzedającym ich o krok obrońcą środowiska.

Steve (Matt Damon) z jednej strony jest typowym przedstawicielem wielkiej firmy – sprytnym, przebiegłym, mającym dar przekonywania, wyszkolonym, by łatwo omamić innych. Nie jest jednak zepsuty, wyrachowany. To człowiek z mocnymi przekonaniami, wierzący w to, co robi, dostrzegający nieuczciwość i gardzący nią. Jego przeciwnik jest antypatycznym, uciekającym się do tanich sztuczek, żerującym na ludzkich emocjach ekologiem (John Krasinski). Reżyser sprytnie odwraca role, robiąc z korporacyjnego wysłannika porządnego gościa, a z rzekomo dobrego aktywisty śliskiego, podstępnego faceta. Unika w ten sposób szablonów, prostych rozwiązań, jednoznacznych odpowiedzi, zmuszając widza do głębszej refleksji.

To ciepły, pozytywny, przywracającym wiarę w człowieczeństwo film. Urzeka prostota, skromność i lekkość tego obrazu. Kameralny (nie mylić z małomiasteczkowym) klimat, gros detali, drobnych scenek (pobudka w domu prawie obcej kobiety) dodają humoru i uszlachetniają dzieło Gusa Van Santa. Świetna obsada (jak zwykle niezawodna Frances McDormand), solidny scenariusz i inteligentne dialogi sprawiają z kolei, że choć nie jest to wielkie dzieło, lecz po prostu kolejna historia o Ameryce, ogląda się “Promised Land” z zaciekawieniem i przyjemnością.

Joanna Moreno | iti cinema

Dodano:
Tagi: , , ,
.

Polecamy: Show Film Studio