Wilki “Światło i mrok”- recenzja muzyczna
“Światło i mrok” z pewnością nie jest dziełem na miarę debiutu grupy czy jej drugiego albumu, “Przedmieścia”. Jeśli jednak, któraś z ostatnich płyt zasługuje na uwagę, to z pewnością właśnie ta.
“Światło i mrok” z pewnością nie jest dziełem na miarę debiutu grupy czy jej drugiego albumu, “Przedmieścia”. Jeśli jednak, któraś z ostatnich płyt zasługuje na uwagę, to z pewnością właśnie ta.
Skoro Kasia Nosowska nie zna dobrze polskiego i robi błędy ortograficzne (wielkie litery w tytule), może by się nauczyła angielskiego?
Przed Wami szczęśliwa, trzynasta odsłona najbardziej alternatywnego, pośród kulturalnych i najbardziej kulturalnego, wśród tych alternatywnych, przeglądu rzeczy ważnych i ważniejszych.
Dziwna sprawa. Poprzedni wspólny album Fokus i Rahim nagrali w 2005 roku. Od tego czasu zapisali na koncie kilka autorskich projektów, ale o drugim Pokahontaz nie wspominali. Nagle do kin trafia film o Paktofonice, okazuje się sukcesem, a panowie oznajmiają, że w końcu w tym roku udało im się sklecić razem płytę. Trochę za nagłe to wszystko i za bardzo obliczone na konsumpcję sukcesu “Jesteś Bogiem”.
Cienka jest granica między ulotną, kruchą, magiczną muzyką, a niezachwycającym plumkaniem. Niestety, Bat For Lashes ją przekroczyła.
Używając terminologii piłkarskiej, album T.Love to remis nie do końca zwycięski. Krążek pierwszy to strzał w dobrym kierunku. Drugi już tak dobrego wrażenia nie robi.
Szkoda, że nie powstał film, którego muzyczny podkład miały stanowić kompozycje Lao Che. Chętnie zobaczyłbym, czy twórcy filmowi byli stanie doskoczyć do wysokiego poziomu, wyznaczonego przez muzyków zespołu. Łatwe by to nie było.
“Jesteś Bogiem” to soundtrack w zasadzie wzorcowy, podręcznikowy. Ale nie genialny.
Film o Paktofonice okazał wielkim sukcesem i jeszcze przed premierą mówiło się o kultowej produkcji. Muzyka z płytą do dzieła Leszka Dawida aż takim kulturowym fenomenem się raczej nie stanie, ale i przyczepić się nie ma do czego.
Nie wiem, czy Flying Lotus przebije się kiedyś do muzycznego mainstreamu. Wiem za to doskonale, że po raz kolejny zapisał na koncie wspaniałą płytę, która pozwala przenieść się w zupełnie inny wymiar.
Takie płyty to prawdziwy koszmar dla recenzenta. Takie, czyli jakie? Dobre. Nie powalające, zmieniające historię muzyki, rewolucyjne, ani też fajne, przyjemne, super. Po prostu… dobre.
Mark Knopfler wciąż sentymentalny, refleksyjny i nawiązujący do swoich muzycznych korzeni. Na “Privateering” bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Jeśli muzyka miałaby smak, nowa płyta The Raveonettes (zresztą inne też) smakowałaby jak cukierki z lukrecją.
Nie takiej płyty się spodziewałam. Nie znaczy to jednak, że jestem rozczarowana. Wręcz przeciwnie. Podoba mi się wszystko i to bardzo.
Album Pezeta to pierwszy świadomy zamach na mainstreamową scenę ze strony hiphopowego artysty. Fani artysty przyzwyczajeni są do jego nagrań w zupełnie innej stylistyce, zbesztają “Radio Pezet” bez reszty. Za kilka lat może się jednak okazać, że był to krok milowy na drodze rodzimego rapu do rozgłośni radiowych i stacji telewizyjnych.
Nasza historia coraz częściej inspiruje rodzimych muzyków. Tym razem mamy arcyciekawą propozycje spojrzenia na Powstanie Warszawskie okiem kobiet i z ich perspektywy.