Przyjaciel do końca świata – recenzja filmu
Na miłość nigdy nie jest za późno. Nawet na kilka minut przed apokalipsą.
Na miłość nigdy nie jest za późno. Nawet na kilka minut przed apokalipsą.
Pierwsza miłość, piraci, żołędziowy raj, bezzębna babcia, syreny… Oj, dużo dzieje się w nowej “Epoce” i dzieje się dobrze.
Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Szczególnie gdy ojciec przemyca kiełbasę, a siostra próbuje uwieść twojego faceta.
Tym razem studio Marvela przygotowało dzieło głównie z myślą o nastolatkach. Nie znaczy to jednak, że starszy widz będzie znudzony czy rozczarowany.
Przerażającą wizję świata przedstawia nam David Cronenberg – nudną, drętwą i sztuczną.
Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem – zdaje się przypominać reżyser Mikkel Munch-Fals w posępnej antykomedii “Nie ma tego złego”.
Faceci i ich ptaki. Niesamowite, jak wiele są w stanie dla nich zrobić.
Amerykanie w Europie. Wiadomo, że skończy się to katastrofą.
Komu pomimo trwającego Euro 2012 mało jeszcze piłki nożnej, niech koniecznie wybierze się do kina na serbskie dzieło “Montevideo, smak zwycięstwa”.
Po sukcesie “Drive” do naszych kin trafia wcześniejszy obraz Nicolasa Windinga Refna, “Valhalla. Mroczny wojownik”. Kto szuka podobnych wrażeń, będzie jednak rozczarowany.
Jakby komuś było mało emocji na Euro, niech wybierze się na “Szepty”.
Ciąża to podobno stan błogosławiony. Cóż, nie do końca i na pewno nie dla wszystkich, o czym przekonują nas twórcy “Jak urodzić i nie zwariować”.
After Art – w pogoni za sztuką. Przekonajcie się co przygotowaliśmy dla Was w ósmej odsłonie naszego przeglądu kulturalnego.
Twórczość Williama Szekspira jest uniwersalna i po setkach lat odnajduje się w teraźniejszości. Nie znaczy to jednak, że każde dzieło twórcy “Hamleta” przełożone na język kina jest dobre.
Euro 2012 i długi weekend odstraszyły dystrybutorów od wprowadzania do kin nowych filmów. Dlatego tym razem tylko dwie premiery. Artystyczne i ciekawe, ale pewnie skazane na porażkę frekwencyjną. Na ekranach debiutują brytyjski “Koriolan” i czeski “Cygan”.