The-Dream – “IV Play” – muzyczna recenzja
Czy piąta regularna płyta The-Dreama stanowi przełom w jego karierze? Nie, w żadnym wypadku. Z pewnością jest jednak kolejnym filarem umacniającym jego pozycję na scenie.
Czy piąta regularna płyta The-Dreama stanowi przełom w jego karierze? Nie, w żadnym wypadku. Z pewnością jest jednak kolejnym filarem umacniającym jego pozycję na scenie.
Ludzki mózg nie bez powodu zataja przed nami niektóre informacje. Czasem lepiej nie pamiętać.
Niektóre wielbicielki talentu i uroku Ryana Goslinga z seansu “Tylko Bóg wybacza” mogą wyjść mocno zdziwione, o ile nie srogo zawiedzione. Inne pokochają go pewnie jeszcze bardziej.
Bodo Kox, znany doskonale wielbicielom kina offowego, wkracza z impetem w świat produkcji profesjonalnej. W jego na poły surrealistycznym, na poły tragicznym debiucie trudno się nie zakochać.
Aż nie chce się wierzyć, że Eve wraca z nowym albumem po, uwaga, jedenastoletniej przerwie! Czy pazurki 35-letniej raperki nie stępiły się zanadto w tym czasie?
“Taka piękna katastrofa” to film z tych, które jakby nie powstały, nikt by nie zauważył, ale skoro już jest, warto obejrzeć.
Ten sam żart może się sprawdzić opowiedziany dwa razy, ale za trzecim, już nie.
“W ciemność. Star Trek” jest jak lody w upalne popołudnie… smakują wybornie, są dokładnie tym, czego nam potrzeba i cieszą jak mało co.
Skiny Puppy po śmierci Dwayne Goettela jest niczym Depeche Mode po odejściu Alana Wildera – obie formacje są wciąż świetne jednak pozbawione tej dawnej, mitycznej magii.
“U niej w domu” to pełna niedopowiedzeń historia o sile wyobraźni i manipulacji.
Rewelacyjni aktorzy i angażująca historia. “Drugie oblicze” Dereka Cianfrance’a to film, który przerasta pokładane w nim nadzieje. To wspaniałe, wielkie kino, klasyczne w duchu, ale zarazem na wskroś współczesne.
The Dillinger Escape Plan to taki zespół, że na jego płytę czeka się z wielką niecierpliwością, a po przesłuchaniu chcemy mieć rozdziawioną z podziwu gębę, a w myślach mówić sobie “Wow!”. I zwykle mamy. “One Of Us Is The Killer” także daje właśnie taki efekt.
“Hipnotyzer” to typowy skandynawski thriller kryminalny. Wielowątkowy, wielowarstwowy, niepokojący i… tylko niezły.
“Wielki Gatsby” jest jak jajko Fabergé – piękny, misternie zrobiony, błyszczący, ale nadaje się tylko do patrzenia.
“Dla Ellen” pozostawia widza rozdartego między próbą zrozumienia, usprawiedliwienia, a zwyczajnego wkurzenia.