28 pokoi hotelowych – recenzja filmu
Kochać to nie znaczy zawsze to samo – brzmiały słowa hitu De Mono. Podobna myśl zdawała się przyświecać twórcy “28 pokoi hotelowych”.
Kochać to nie znaczy zawsze to samo – brzmiały słowa hitu De Mono. Podobna myśl zdawała się przyświecać twórcy “28 pokoi hotelowych”.
Dwoje nagich ludzi zatrzaśniętych w łazience! To materiał na film dla dorosłych, absurdalną komedię obyczajową lub opowieść o życiu i świecie. Reżyser i scenarzysta David Trueba wybrał opcję numer trzy, choć momentami pozwala sobie na nieco luzu.
“Stoker”, pierwszy amerykański film Parka Chan-wooka, twórcy słynnej “trylogii zemsty”, to hipnotyzująca uczta grozy i zmysłów.
Więcej nie zawsze znaczy lepiej, “Iron Man 3″ należy jednak do chlubnych wyjątków.
Płyta, która jest bardziej do słuchania niż pląsania na parkiecie. I to nie jest zarzut. Wrocławianie wykonali zwrot w swojej karierze dowodząc, że nie zamierzają trwać w jednej stylistyce.
Lubicie kiedy jeden dzielny facet daje radę hordzie wyszkolonych zabójców pod wodzą psychopaty z misją? Jasne, że lubicie. Polubicie więc “Olimp w ogniu”.
Wspaniałą kartę do swojej, liczącej już ponad dekadę, historii dopisali warszawscy stonerowcy. W odniesieniu do tego, co tworzą, niezmiennie pasuje mocno wyświechtany już opis – słuchając ich aż się wierzyć nie chce, że muzyka na takim poziomie powstała nad Wisłą.
Wytwórnia Nuclear Blast coraz mocniej stawia na wykonawców, którzy oddają hołd muzycznej tradycji sprzed trzech i więcej dziesięcioleci. Jednym z jej niedawnych nabytków jest kalifornijski Orchid i jest to nabytek absolutnie wspaniały.
Zmienili nazwę, zmienili język, w którym śpiewają, zmienili wydawcę. Nie zmieniła się tylko jakość muzyki zespołu Maćka Wasio. Stop! Zmieniła się. Na lepszą.
Po “7 dniach w Hawanie” raczej nie rzucę wszystkiego i nie polecę na Kubę. Nie wykluczam jednak wizyty.
Czeka nas jeszcze opowieść o Liberace (telewizyjny obraz “Behind the Candelabra”), ale “Panaceum” to pożegnanie Stevena Soderbergha z kinem. Godne pożegnanie, należy zaznaczyć.
Znacie to uczucie, kiedy robicie głęboki wdech, a następnie długi wydech? Tak właśnie brzmi nowa płyta Jamesa Blake’a.
“Samotny port – miłość” jest jak przebój Robbiego Williamsa, który służy za emfazę filmu w finale – niczego nie odkrywa i, choć uroku mu nie sposób odmówić, jest równie banalny.
Dustin Hoffman debiutuje jako reżyser w wieku 75 lat wdzięczną opowieścią o radościach wieku mocno zaawansowanego, późnej miłości, przyjaźni, przebaczeniu i akceptacji.
Przez jakiś kwadrans myślałam, że będę bawić się świetnie. Z kina wyszłam, niestety, lekko zawiedziona.