Życie Adeli – Rozdział 1 i 2 – recenzja filmu
Bez poczucia fałszywego wstydu, bez jakichkolwiek ocen, otwarcie, a wręcz dosłownie. Nagrodzone Złotą Palmą “Życie Adeli – Rozdział 1 i 2″ znajdzie zapewne tyluż wielbicieli, co przeciwników.
Bez poczucia fałszywego wstydu, bez jakichkolwiek ocen, otwarcie, a wręcz dosłownie. Nagrodzone Złotą Palmą “Życie Adeli – Rozdział 1 i 2″ znajdzie zapewne tyluż wielbicieli, co przeciwników.
Jeśli słyszycie w ostatnich dniach ciche, pełne ulgi i przyjemnego zadowolenia westchnienia, to fani Pearl Jam, którzy odetchnęli, słuchając nowego albumu formacji.
Niesamowicie rozwijają się artyści związani z kolektywem Odd Future. I nie chodzi tu wcale tylko o raperów, bo to przecież też wyjątkowo utalentowany wokalista Frank Ocean czy chociażby właśnie The Internet – projekt z pogranicza funku, r&b, hip-hopu i soulu. Ich drugi album to prawdziwa bomba!
Porywające, niesamowite, technicznie perfekcyjne widowisko – “Grawitacja” to kinowa jazda obowiązkowa. Złapcie się mocno poręczy fotela, bo będzie wami rzucało!
Tego filmu można się było obawiać. Z całym szacunkiem dla 87 letniego mistrza Andrzeja Wajdy, ale ostatnie wybitne filmy wyszły spod jego ręki sporo lat temu, a ostatnie produkcje jak Tatarak, Katyń, Zemsta czy Pan Tadeusz, albo nie przekraczały co najwyżej poziomu solidnego, albo pozostawały wydarzeniami lokalnymi.
Czy przez Metallicę zaczniemy chodzić na koncerty do kin? Mam nadzieję, że nie, ale pewne ryzyko istnieje.
“I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom…” – słowa modlitwy są dla Kellera Dovera życiowym drogowskazem.
Ładne dźwięki, łady głos, ładne melodie, ładna okładka. A jednak wszystko za mało.
20 lat to idealny czas na fonograficzny debiut. Prasa i fani łatwo wybaczą wszelkie niedociągnięcia, łagodniej spojrzą na wady, przyklasną temu, co dobre. U Grande sprawdziło się to idealnie.
Nie trzeba umieć podróżować w czasie, by być szczęśliwym. Trzeba tylko chcieć, trochę się wysilić i… mieć trochę szczęścia.
Jaka jest różnica między The xx a London Grammar? Duża.
Brytyjska ekipa weszła już do szafy z plakietką “Dreadzone zrobił swoje, Dreadzone może odejść”. Tylko dlaczego po ukazaniu się ich siódmego krążka coś dudni z wnętrza mebla? Może dlatego, że to płyta, która nie powinna tam siedzieć… bo jest po prostu świetna?
“Paranoja” przypomina produkcje TVN-u. Niby dobra obsada, niezły pomysł, realizacja niczego sobie, ale tak jak filmy i seriale stacji, tak i dzieło Roberta Luketica jest kompletnie oderwane od rzeczywistości.
Najciekawszy artysta z kręgu PBR&B (można to tłumaczyć jako alternatywne R&B czy też kwaśną mieszankę rocka, mrocznej elektroniki, hip-hopu i R&B) w końcu zaprezentował nam w pełni oficjalny, długogrający debiut. Trudno przejść wobec tego wydawnictwa obojętnie.
Big Sean nie czekał długo na to, aby zostać gwiazdą i wieść celebryckie życie. Na drugim regularnym longplayu ani na moment nie pozwala nam o tym zapomnieć.