London Grammar – “If You Wait” – recenzja
Jaka jest różnica między The xx a London Grammar? Duża.
Jaka jest różnica między The xx a London Grammar? Duża.
Brytyjska ekipa weszła już do szafy z plakietką “Dreadzone zrobił swoje, Dreadzone może odejść”. Tylko dlaczego po ukazaniu się ich siódmego krążka coś dudni z wnętrza mebla? Może dlatego, że to płyta, która nie powinna tam siedzieć… bo jest po prostu świetna?
Najciekawszy artysta z kręgu PBR&B (można to tłumaczyć jako alternatywne R&B czy też kwaśną mieszankę rocka, mrocznej elektroniki, hip-hopu i R&B) w końcu zaprezentował nam w pełni oficjalny, długogrający debiut. Trudno przejść wobec tego wydawnictwa obojętnie.
Okładka bardziej niż zawartość “The Civil Wars” obrazuje, że podczas prac przy płycie nad duetem z Nashville zawisły czarne chmury.
Joey Bada$$ wciąż przymierza się do oficjalnego debiutu. Na zaostrzenie apetytu przygotował nam pełnoprawne, ale darmowe wydawnictwo i trzeba przyznać wprost – rzecz to świetna.
Kolejna płyta na wakacje? W sumie tak, ale szkoda jej nie mieć.
Zdarzają się takie płyty, że już po pierwszej minucie przesłuchania wiadomo, że obcuje się z materiałem znakomitym. “Our Own Masters” to właśnie jedna z nich.
Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Na taki kompromis warto pójść w przypadku koncertowego wydawnictwa New Order.
Palmy zwykle powodują, że w umyśle wyświetlają nam się miłe lub bardzo miłe skojarzenia. Stopienie wyobraźni muzyków Isis oraz charyzmy i wrażliwości wokalisty Deftones sprawiły, że wyhodowano dźwiękowe palmy, pod którymi z przyjemnością się skryjemy.
Okładka nowego albumu Austry każe nam myśleć, że w środku czeka nas rajsko-anielska muzyka. I poniekąd tak jest.
Aż nie chce się wierzyć, że Eve wraca z nowym albumem po, uwaga, jedenastoletniej przerwie! Czy pazurki 35-letniej raperki nie stępiły się zanadto w tym czasie?
The Dillinger Escape Plan to taki zespół, że na jego płytę czeka się z wielką niecierpliwością, a po przesłuchaniu chcemy mieć rozdziawioną z podziwu gębę, a w myślach mówić sobie “Wow!”. I zwykle mamy. “One Of Us Is The Killer” także daje właśnie taki efekt.
Płyta, która jest bardziej do słuchania niż pląsania na parkiecie. I to nie jest zarzut. Wrocławianie wykonali zwrot w swojej karierze dowodząc, że nie zamierzają trwać w jednej stylistyce.
Wspaniałą kartę do swojej, liczącej już ponad dekadę, historii dopisali warszawscy stonerowcy. W odniesieniu do tego, co tworzą, niezmiennie pasuje mocno wyświechtany już opis – słuchając ich aż się wierzyć nie chce, że muzyka na takim poziomie powstała nad Wisłą.
Wytwórnia Nuclear Blast coraz mocniej stawia na wykonawców, którzy oddają hołd muzycznej tradycji sprzed trzech i więcej dziesięcioleci. Jednym z jej niedawnych nabytków jest kalifornijski Orchid i jest to nabytek absolutnie wspaniały.